Mimo, że wielu z nas rozpoczyna nowy sezon już 1 stycznia, to jednak początek maja jest dla nas okresem najważniejszym. Przez cały kwiecień przerzucamy świeżo zakupione przynęty z jednego pudełka do drugiego. Sprawdzamy ostrość naszych haków, poprawiamy dozbrojki i testujemy węzły wyobrażając sobie dokąd poślemy naszą przynętę w pierwszym rzucie. Jest to czas absolutnie magiczny, ale również pełen dylematów.
Zastanawiamy się dokąd ruszyć 1 maja. Czy wybrać wodę płynącą i bolenie, czy może mniejsze jeziorko i szczupaki? Czy aktywne ryby będą na nas cierpliwie czekać w zeszłorocznych bankówkach, czy jednak znów wszystko się pozmienia. Czy zdecydujemy się na grube łowienie ciężkim castingiem, czy to jednak lekki spinning będzie naszym pierwszym wyborem.
Weekend otwarcia sezonu ma również swoje minusy – nie wiemy jak zmieniła się wybrana przez nas woda i zachowanie drapieżników, najlepsze miejsca są oblegane przez wędkarzy, a dodatkowo jak to zazwyczaj bywa na urlopie – pogoda jest kiepska i nieprzewidywalna. Dlatego zamiast łapać od razu za najcięższy sprzęt i nastawiać się na najgrubsze ryby, ja majówkę traktuję jako rozpoznanie. Wędkuję bardzo aktywnie średnimi przynętami tj. 9-16 cm. Staram się zmieniać kolory i modele przynęt dosyć regularnie, a jeszcze regularniej zmieniać miejscówki. Sprawdzam gdzie już zaczęła się podwodna wiosna, gdzie widać pierwszą roślinność, lub gromadzącą się drobnicę, a gdzie jeszcze tego życia nie ma. Im więcej kilometrów zrobię i im więcej miejsc sprawdzę, tym łatwiej będzie mi dopasować swój sprzęt i taktykę do panujących warunków.
Dlatego o ile zawsze na otwarciu warto mieć pod ręką ciężki casting, proponuję zacząć od wygodniejszego i lżejszego wędkowania. Sprawdźmy koniecznie nasze bankówki, ale nie zamykajmy się wyłącznie na nie. Wystarczy, że pogoda różni się nieco od zeszłorocznej i najlepsze miejsca mogą być kompletnie puste, a omijane zazwyczaj przez nas miejscówki mogą miło zaskoczyć. Zwracajcie szczególną uwagę na najdłużej nasłonecznione części zbiornika. Im więcej słońca, tym szybciej woda się nagrzewa, to pobudza rozwój roślinności, a ta daje schronienie, tlen i pokarm drobnicy, przy której oczywiście ustawiają się drapieżniki. To jedyny okres w roku w którym tuż obok siebie mogą pływać małe płoteczki i ogromne, szykujące się do tarła leszcze. To czas w którym małe i wielkie szczupaki pływają w okolicach tych samych tarlisk i żywią się tym samym pokarmem. Dlatego stosując nawet niewielkie przynęty możemy trafić na stołówkę tych największych ryb. Zadbajcie zatem o swój sprzęt, sprawdźcie go dokładnie raz jeszcze i „połamcie” na prawdziwych okazach!